wtorek, 24 listopada 2015

Strogonow z kurczakiem

Witam Was serdecznie ;)

Za oknem zimno, mokro, deszczowo a nawet mroźnie i śnieżnie, do domu wracamy zmarznięci i zmoknięci, z czerwonymi nosami i zmarzniętymi dłońmi i stopami i myślimy tylko o gorącej herbacie z cytryną i o tym, żeby zjeść coś ciepłego. Dlatego właśnie dzisiaj przedstawię Wam mój przepis na zupę, która nasyci i rozgrzeje, będzie idealna na ten jesienno- zimowy czas.



Składniki:

* 2 piersi z kurczaka
* 60 dag pieczarek
* 1,5 papryki czerwonej
* 3 łyżki koncentratu pomidorowego (można dać więcej)
* 2 łyżki masła
* 3 łyżeczki słodkiej mielonej papryki
* 1 łyżeczka ostrej mielonej papryki
* 2 cebule
* 3 marchewki
* 2 pietruszki
* kawałek korzenia selera
* 2 kostki rosołowe
* 2 listki laurowe
* kilka ziarenek ziela angielskiego
* sól
* pieprz
*3 łyżki mąki


Mięso myjemy, wkładamy do garnka i zalewamy ok 3,5 litra zimnej wody. Do garnka wrzucamy również obraną ze skórki marchewkę, pietruszkę i seler oraz listki laurowe i ziele angielskie. Gdy woda się zagotuje wrzucamy kostki rosołowe. Gotujemy na małym ogniu przez ok. 1 godzinę.
Doprawiamy do smaku. przecedzamy bulion. Mięso kroimy w średniej wielkości kostkę lub w paski. Cebulę obieramy i kroimy w piórka, paprykę w paseczki. Pieczarki myjemy i kroimy w ćwiartki lub ósemki. W rondelku rozpuszczamy łyżkę masła, wrzucamy pieczarki i podsmażamy aż woda wyparuje, pod koniec smażenia dodajemy pokrojoną wcześniej paprykę. W dużym garnku rozpuszczamy łyżkę masła, wrzucamy pokrojoną cebulę i szklimy ją. Następnie wrzucamy pokrojone mięso i podsmażone pieczarki z papryką, wlewamy bulion, dodajemy koncentrat pomidorowy, paprykę słodką i ostrą i gotujemy przez ok. 30 minut. Mąkę mieszamy z ok. 1,5 szkl. letniej wody i zagęszczamy zupę według uznania. Doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy z pieczywem.






Smacznego ;)

Kasia

piątek, 18 września 2015

Nowe stare krzesło

Witajcie Kochani po dłuuuuuugiej przerwie :)

Przychodzę dziś z kolejnym projektem DIY, choć tak naprawdę nie do końca bo będę odnawiać coś, co już istnieje, ale upływający czas sprawił, że nie jest już w najlepszym stanie, więc jeśli jesteście ciekawi to zapraszam na dalszą część :)

Zacznę może od krótkiej historii tego pomysłu.
Jakiś czas temu stwierdziłam, że muszę coś zmienić w pokoju, bo ciągłe oglądanie tego samego wnętrza już trochę mi się znudziło. Postanowiłam więc, że zrobię małe przemeblowanie. Po całej zmianie pomyślałam, że czegoś mi jeszcze brakuje, czegoś niewielkiego, na czym będę mogła położyć na przykład torebkę. Niekoniecznie chciałam kupować coś nowego, ale raczej wykorzystać coś, co mogę znaleźć np. w domu.
Od razu pomyślałam, żeby poszukać czegoś na strychu, bo przecież właśnie tam można znaleźć najciekawsze rzeczy. Zaraz po otworzeniu drzwi na strych zobaczyłam to....


... i pomyślałam, że to jest właśnie to czego szukam :)
To jest krzesło, które pierwotnie było w komplecie z biurkiem. Pamięta ono jeszcze czas kiedy moja mama chodziła do podstawówki i uczyła się właśnie przy tym biurku i siedząc na tym krześle. Potem również przy tym biurku i na tym krześle uczyłam się ja i mój brat. Potem jednak te meble wylądowały na strychu i stały właśnie do tego dnia, kiedy o nich pomyślałam :)
Potrzebowałam tylko krzesła więc zabrałam je ze sobą i obejrzałam dokładnie. Było ono dość mocno sfatygowane, więc zaczęłam się zastanawiać co z nim zrobić żeby znowu wyglądało pięknie.


Jak widać materiał był zniszczony, zaplamiony i nie nadawał się już raczej do niczego. Drewniane elementy były pokryte lakierem i również trochę przyniszczone i podrapane.

Co kupiłam:
- nowy materiał na siedzenie
- lakierobejcę (w kolorze mebli w moim pokoju) do pomalowania drewnianych elementów

Co zrobiłam: 
Najpierw odkręciłam siedzenie i ściągnęłam z niego stary materiał. Okazało się, że gąbka jest w niezłym stanie i można ją jeszcze wykorzystać, więc trochę ją wyczyściłam. Pistoletem na zszywki przymocowałam nowy materiał i siedzenie było gotowe :)
Następnie zabrałam się za drewno. Szlifierką i papierem ściernym ściągnęłam lakier i zmatowiłam całą powierzchnię, żeby przygotować ją przed malowaniem a później razem z Damianem pomalowaliśmy wszystkie drewniane elementy lakierobejcą. Po dokładnym wyschnięciu ( około 2 dni) mogłam przykręcić siedzenie i gotowe :)
Oto efekt końcowy...


Namawiam wszystkich do poszperania w rożnych zakątkach w swoim domu, a może u babci, czy dziadka, bo w piwnicach, czy na strychach można znaleźć wspaniałe skarby, którym niewielkim kosztem można nadać nowe piękno i wykorzystać je do udekorowania swojego pokoju, mieszkania czy domu. :)

Dajcie znać jak Wam się podoba moje nowe stare krzesło i napiszcie w komentarzach co ciekawego Wy znaleźliście na strychu czy w piwnicy :)

Pozdrawiam,

Kasia

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Projekt DENKO #1


Witam Was serdecznie:)

Postanowiłam, że na moim blogu co jakiś czas będę zamieszczać post z krótkimi recenzjami kosmetyków, które zużyję do dna, stąd też bierze się nazwa tego projektu: DENKO ;)
Myślę, że to dobry sposób, aby krótko opowiedzieć o produktach, na które warto zwrócić uwagę, oraz tych, które niekoniecznie się u mnie sprawdziły.
Zapraszam ;)


1. Zacznijmy może od produktu z firmy AVON. Jest to szampon odżywczy z olejkiem arganowym z serii Advance Techniques.



Cena: 8.99 zł/ 400 ml (w katalogu 6/2015)
Plusy:
* dość ładnie nawilża włosy
* dobrze się pieni
* nie plącze włosów
* nie powoduje łupieżu
* można bez większego problemu rozczesać po nim włosy bez nakładania maski (próbowałam:))
* ładnie czyści skórę głowy
* niska cena
Minusy:
- dosyć mało wydajny, ale biorę pod uwagę to, że moje włosy są długie i gęste

Ogólnie polecam. Myślę, że za jakiś czas do niego powrócę.


2. Kolejny produkt to szampon miniaturka marki Alterra z wyciągami z aloesu, granatu i kwiatów akacji (wydaje mi się, że jest przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych)



Cena: 2.99 zł/ 50 ml
Plusy:
* malutkie opakowanie idealne na wyjazdy
* jak na szampon bez SLSów, całkiem dobrze czyści włosy i skórę głowy
* ma dobry skład, nie zawiera SLS itp.
Minusy:
- plącze włosy
- niezbyt dobrze się pieni

Myślę, że może za jakiś czas dam mu drugą szansę, ale raczej nieprędko, natomiast zachowam sobie opakowanie, do którego przeleję mój ulubiony szampon, jeśli wybiorę się na jakiś wyjazd :)


Jeśli jesteśmy przy produktach do pielęgnacji włosów, to następnie weźmy pod lupę trzy maski.

3. Pierwszą z nich jak się pewnie domyślacie jest maska firmy Kallos z serii Keratin.



Cena: ok. 10 zł/ 1l
Jakiś czas temu pisałam o niej dokładnie w osobnym poście, więc jeżeli macie ochotę dowiedzieć się więcej moich wrażeniach z nią związanych to klik: http://karmelovyswiat.blogspot.com/2015/02/pielegnacja-wosow-maska_23.html . Ogólnie, według mnie, produkt wart wypróbowania. Jej cena to ok. 10 zł za pojemność 1l, więc czego chcieć więcej:)


4. Kolejna maska jest również z firmy Kallos z serii LATTE.



Cena: ok. 6 zł/ 275 ml
Jest bardzo porównywalna to poprzedniej, ja nie zauważam większej różnicy. Również polecam. Cena to ok 6 zł za 275 ml, więc porównując pojemność, to już trochę drożej, jednak ja te małe opakowania polecam tym, którzy chcą którąś z tych masek wypróbować, lub zabrać ze sobą na jakiś wyjazd, żeby nie taszczyć całego litra :D


5. I ostatnią maską, którą zużyłam jest Garnier Ultra Doux z wzbogacona ekstraktami z olejku z awokado i masłem karité. Jest ona przeznaczona do włosów bardzo suchych i zniszczonych.



Cena: 7.99 zł/ 200 ml
Plusy:
* włosy po jej użyciu są sypkie i miękkie
* nie puszą się
* nie elektryzują się
* są łatwiejsze do ujarzmienia
* ładnie pachnie
* zapach tej odżywki utrzymuje się na włosach
* ma gęstą konsystencję, która ułatwia rozprowadzenie jej na włosach
* często można znaleźć ją na promocji
Minusy:
- mało wydajna
- twarde, niewygodne w używaniu opakowanie
- dość wysoka cena regularna

W promocji polecam, natomiast w cenie regularnej według mnie jest trochę za droga, zwłaszcza jeśli macie długie włosy.


6. Ostatnim produktem do pielęgnacji włosów w tym projekcie denko jest kuracja z olejkiem arganowym z firmy Marion.



Cena: ok. 6 zł/ 15 ml
Plusy;* świetny produkt, kiedy potrzebujemy wygładzić spuszone włosy
* można go używać zarówno na mokre jak i suche włosy
* pięknie nawilża końcówki
* do użycia wystarczy nawet 1 lub 2 pompki produktu, więc niewiele, ale jeśli przesadzimy z ilością to zrobimy sobie z włosów niezłe kluseczki :D
Minusy:
- nie zauważyłam

Według mnie produkt jest świetny, natomiast znalazłam dla niego godnego następcę, ale o tym więcej opowiem niebawem :)


Przejdźmy teraz do pielęgnacji buźki.

7. Zużyłam żel miniaturkę do mycia twarzy marki Rival de Loop do skóry normalnej i mieszanej.



Cena: 2.99 zł/ 50 ml
Plusy:
* zmywa makijaż (niewodoodporny, ponieważ tylko taki noszę, czy zmywa wodoodporny, niestety nie wiem)
* dość przyjemnie pachnie, choć trochę alkoholowo:/
Minusy:
- w swoim składzie posiada alkohol
- trochę wysusza cerę
- powoduje nieprzyjemne "ściągnięcie" na twarzy

Ja jestem posiadaczką cery suchej, może dlatego u mnie się nie sprawdził. Dla osób z cerą normalną lub mieszaną myślę, że nie zaszkodzi wypróbować. Ja raczej do niego nie powrócę.


8. Następny produkt to emulsja do demakijażu 3w1 marki Eveline z serii bioHYALURON 4D



Cena: ok. 13 zł/ 245 ml
Plusy:
* wydajny produkt
* wygodne opakowanie z pompką
* ładnie zmywa makijaż
* ma przyjemną konsystencję
Minusy:
- powoduje nieprzyjemne zamglenie oczu

Produkt godny polecenia, natomiast ja ostatnio przerzuciłam się na płyny micelarne. Kiedyś może kupię go ponownie.


9. Teraz produkt do pielęgnacji ust marki ISANA. Pomadka ochronna o zapachu wiśniowym.



Cena: ok. 4 zł
Plusy:
* wydajna (co może być minusem dla osób, które jej nielubią)
* tania
Minusy:
- na początku dość łądnie pachnie, po ok 2 tygodniach zaczyna śmierdzieć meega
- nie chroni ust ( po 2 minutach od posmarowania ich tą pomadką nie ma po niej śladu, oczywiście poza okropnym zapachem)
- tragiczne opakowanie, które nie może przetrwać pobytu w damskiej torebce, rozwala się :D

Nie kupię ponownie, w życiu! :D


Zużyłam również dwa bardzo przyjemne produkty pod prysznic:

10. Pierwszy produkt to żel pod prysznic marki Original Source o zapachu karamboli.



Cena: ok. 7 zł/ 250 ml
Plusy:
* ZAPACH! ZAPACH! ZAPACH! przecudowny, wakacyjny, owocowy, po prostu genialny :)
* gęsty, przez co dość wydajny
* ładnie się pieni
Minusy:
- w łazience po jego użyciu pachnie przepięknie, ale niestety tylko w łazience, bo na skórze zapach nie utrzymuje się w ogóle

Pomimo tej jednej jego wady, na pewno zakupię kolejne opakowania, bo zapachy są wręcz uzależniające :)


11. Drugim produktem pod prysznic jest peeling do ciała firmy Joanna z serii Naturia o zapachu gruszkowym.



Cena: ok. 4 zł/ 100 ml
Plusy:
* piękny zapach, zarówno ten gruszkowy, jak i pozostali jego koledzy z tej serii :)
* rzeczywiście trochę wygładza skórę
* niska cena
Minusy:
- zapach nie utrzymuje się na skórze

Na pewno zakupię kolejne opakowania.


12. Ostatnim produktem do pielęgnacji, który zużyłam jest antyperspirant w sztyfcie Lady Speed Stick.



Cena: ok 6 zł
Plusy:
* dobrze chroni
* nie podrażnia
* ładnie pachnie
* nie zostawia białych śladów na czarnych ubraniach, ani żółtych na białych
Minusy:
- nie zauważyłam

Mój ulubieniec od dawna. Wart wypróbowania.


13. Na koniec jeden produkt do makijażu. Tusz do rzęs Essence Get Big Lashes (objętość, podkręcenie, pogrubienie)



Cena: 10 zł
Plusy:
* wygodna szczoteczka
* pogrubia
* trochę nadaje efektu większej objętości
* nie osypuje się
* nie odbija się na górnej powiece
* nie skleja rzęs, jeśli z nim nie przesadzimy
* tani
Minusy:
- nie podkręca (ale mnie to nie przeszkadza)

Na pewno kupię go ponownie.


To byłoby wszystko w tym projekcie denko.
Dajcie znać, czy Wy również używałyście którychś z tych produktów i co na ich temat sądzicie. Może coś, co u mnie wypadło kiepsko, u Was okazało się być wielkim odkryciem i ulubieńcem. :)
Zachęcam do komentowania :)

Pozdrawiam serdecznie,
Kasia :)

wtorek, 7 kwietnia 2015

Wikliniarstwo

Witam Was serdecznie po świętach i zapraszam na mój kolejny projekt DIY :)

Dzisiaj pokażę Wam coś, czym zainteresowałam się dość niedawno, czyli wikliniarstwo. W moim "wydaniu" nie jest to wyplatanie wielkich koszów i tym podobnych rzeczy, ale niedużych koszyczków, w których można coś schować, lub którymi można udekorować na przykład doniczki z kwiatami:) Tak naprawdę zaczęłam od wikliny papierowej, ale o tym może innym razem:) Dziś pokażę Wam koszyk wypleciony z gałązek wierzby:)

Tak prezentuje się mój koszyk wraz z kwiatkiem...


... a tak wygląda z bliska :)



Pozdrawiam,
Kasia :)

wtorek, 10 marca 2015

Pachnących wieczorów ciąg dalszy :)

Witajcie :)
 
Dziś chciałabym się podzielić z Wam moimi nowymi nabytkami :) 
Są to dwa woski Yankee Candle, Home Sweet Home, oraz Citrus Tango.

Pierwszy z nich to dość ciężki zapach cynamonu, korzennych przypraw i herbaty, bardzo domowy, ocieplający wnętrze, przyjemny zapach. 

Drugi to zapach typowo wiosenno- letni, chociaż zdecydowanie bliżej mu do lata. Bardzo orzeźwiający, słoneczny, świeży zapach cytrusów. Idealny do palenia w te słoneczne dni, które ostatnio nam towarzyszą. Sprawia że już zdecydowanie blisko czujemy wiosnę :)

Wiem, że produkty marki Yankee Candle dostępne są w Starej Mydlarni.
Ja w Rzeszowie kupuję je w sklepie Powiew Zapachu na ulicy Mickiewicza 29/2c.
Koniecznie tam zajrzyjcie, jeśli mieszkacie w okolicy Rzeszowa, a jeśli nie, to napiszcie, gdzie jeszcze można te cudeńka upolować ;)



Miłego wieczoru :)

wtorek, 3 marca 2015

Pachnące wieczory :)

Witam Was serdecznie :)

Za oknem ciemno, szaro, buro, zimno, mokro, deszczowo, po prostu przedwiosennie :)
I choć powoli zagląda do nas słońce, to i tak wieczory są zimne, mokre i dość długie, więc dlaczego ich sobie nie umilić?



Wszystko, czego potrzebujemy to kominek, bezzapachowy podgrzewacz i ulubiony wosk zapachowy :)

Mój dzisiejszy wosk to Spiced Orange z Yankee Candle.
Typowy zimowy zapach pomarańczy z goździkami i innymi przyprawami korzennymi.


Urywamy sobie kawałeczek wosku, wrzucamy do kominka, zapalamy na dole podgrzewacz i cieszymy się pięknym zapachem :)




Miłego wieczoru :)


poniedziałek, 2 marca 2015

Oprawka na notatnik

Hej! :)

Dziś zapraszam na mój pierwszy projekt DIY.

Każdy z nas ma jakiś notatnik, terminarz, zeszyt z przepisami kulinarnymi, którego często używa, a nie zawsze wygląda on tak jak byśmy chcieli, dlatego przedstawię łatwą do wykonania i cieszącą oko oprawkę.



Do wykonania naszej oprawki będziemy potrzebować:

# zeszyt (duży, czy mały, zależy jaki wolicie) lub coś, co chcecie oprawić :)
# materiał
# włóknina (wypełnienie, coś takiego dostaniecie w pasmanterii, ok. 8 zł za metr)
# guzik
# nożyczki
# igła
# nici
# szpilki krawieckie
# centymetr, lub linijka (może się przydać)


1. MIERZYMY.

Pierwszym krokiem będzie zmierzenie naszego zeszytu. Mierzymy jego wysokość i do niej dodajemy ok. 2-3cm na obszycie ( u mnie 30cm + 3cm na obszycie). 



Następnie mierzymy szerokość całej okładki, czyli z przodu i z tyłu i dodajemy ok. 15-20cm na obszycie i zakładki (u mnie to 43cm + 17cm na obszycie i zakładki).


2. WYCINAMY I SZYJEMY.

Kolejnym krokiem jest wycięcie z materiału naszego prostokąta, który wynika z pomiarów i obszycie go dookoła. Wygodniej jest kiedy pomożemy sobie w tym szpilkami krawieckimi.


A tak wygląda mój obszyty materiał.


3 DOPASOWUJEMY. 

Następnie wycinamy nasz materiał wypełniający i dopasowujemy tak, żeby pokrywał okładkę zeszytu.


Układamy zeszyt, zamykamy go, zaginamy zakładki do środka i przypinamy szpilkami, aby wiedzieć w którym miejscu zszyć...


4. ... I SZYJEMY



Pierwsza część za nami. 
Przechodzimy do zapięcia :)

5. WYCINAMY.

Wycinamy podwójny kawałek materiału, jego kształt może być taki jaki  Wam się podoba. 


6. SZYJEMY.

Następnie zszywamy na lewej stronie, ale nie do końca. Kiedy zostanie nam mały kawałek, przewlekamy na drugą stronę, wypychamy naszym wypełnieniem i zszywamy :)


Wycinamy otwór, taki żeby zmieścił się guzik i obszywamy nitką :)


Przyszywamy nasze zapięcie do tylnej części oprawki.


Na koniec przyszywamy guzik w odpowiednim miejscu :)


Już prawie jesteśmy na finiszu :)

Na koniec z kawałka materiału szyjemy schowek na długopis.
Po prostu obszywamy z góry i z dołu a następnie przyszywamy w dowolnym miejscu do naszej oprawki .


I gotowe :) :)

Oczywiście ten krok również możecie pominąć lub zastąpić go jakimś swoim pomysłem.
Ja bardzo chętnie zobaczę Wasze uszyte oprawki, oraz wszelkie pomysły :) 
Może Wy mnie zainspirujecie do kolejnego projektu DIY :)

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 23 lutego 2015

Pielęgnacja włosów- MASKA

Witam serdecznie :)

Dziś mój ulubieniec, który odkryłam w zeszłym roku i nie rozstaję się z nim od tamtej pory :)


Jest to maska do włosów w kremie Kallos Keratin z wyciągiem z keratyny i proteinami mlecznymi.
Jest ona przeznaczona do włosów suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym.
Jest to maska, którą producent zaleca nakładać na 5 minut na umyte i wytarte ręcznikiem włosy.
Kupuję ją w HEBE za ok. 10 zł
Pojemność to 1 litr.

Ja swoich włosów nie poddaję zabiegom chemicznym ani termicznym, po prostu nie używam suszarki, prostownicy ani innych podobnych urządzeń :) jednak zawsze miałam włosy puszące się, łamliwe, w okresie jesienno- zimowym elektryzujące się do wszystkiego i do wszystkich :D. Moje włosy sięgają mniej więcej do bioder i są dość gęste, dlatego przeważnie miałam problem, żeby je rozczesać.

Jest to mój ulubieniec, ponieważ:
1. ułatwia rozczesywanie
2. nawilża
3. dociąża, ale nie powoduje oklapnięcia włosów
4. jest bardzo wydajna
5. włosy są miękkie

Wady:
1. średnio wygodne opakowanie, fajniejsze byłoby z pompką

Mój sposób stosowania:
Nakładam ją po każdym umyciu włosów NIE OD SKÓRY GŁOWY, ale zaczynam mniej więcej 8- 10cm od skóry głowy w dół, następnie przeczesuję delikatnie całą długość włosów grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami, aby maska dotarła w każde miejsce i zawijam w ręcznik i idę sobie np. oglądać film, czy co kto lubi :)
Po ok. 30- 40 minutach spłukuję maskę, pamiętając o tym, żeby ostatnie spłukanie wykonać zimnym strumieniem wody, co spowoduje zamknięcie łusek włosa, i dzięki temu włosy będą gładkie i nie będą się puszyć.


Jak widać maska ma dość gęstą, kremową, buduniową konsystencję.
Pachnie trochę męsko :D

Moja puszka maski już zaczyna się denkować, więc za niedługi czas z pewnością poczłapię po kolejne opakowanie :)

Dostępne są również inne maski firmy Kallos, które można dostać w mniejszych opakowaniach o pojemności 275 ml za ok. 5 zł, tak jak moja dawno już skończona z serii Latte.


Te małe pojemności świetne są do przetestowania na początek, jeśli wcześniej nie próbowałyście tych odżywek, dlatego zachęcam do przetestowania.

Koniecznie napiszcie w komentarzu co Wy sądzicie o tych produktach :)

Miłego wieczoru :)

sobota, 21 lutego 2015

SOKOWANIE- czy warto?

Witajcie:)

Sokowanie jest popularne już od jakiegoś czasu. Wiele Blogerek i Vlogerek poruszało wcześniej już ten temat, więc domyślam się, że większość z Was już słyszała o domowym wyciskaniu soków owocowych, warzywnych lub mieszanych.
Jednak jeśli pierwszy raz stykacie się z tym tematem to zapraszam do poczytania :)

Dlaczego warto sokować?
Dzięki wyciskaniu świeżych warzyw i owoców i piciu takich pysznych soków dostarczamy naszemu organizmowi wielu witamin i potrzebnych składników odżywczych. 
Niektórych warzyw nie lubimy chrupać tak po prostu :D np. selera, buraka, czy pietruszki, dlatego możemy je przemycić pomiędzy marchewką, jabłkiem i innymi owocami i warzywami właśnie w postaci świeżego soczku.
Oczywiście jest to raj dla naszego organizmu, dla naszej skóry, włosów itd. :)
Nie powinniśmy jednak takimi sokami zastępować posiłków, ale jeśli wzbogacimy nimi naszą dietę, to z pewnością nasz organizm nam się odwdzięczy :)

Ja tak naprawdę zaczęłam sokować od niedawna, a przekonały mnie do tego właśnie Dziewczyny tworzące filmy na YouTube.
Zawsze myślałam, że jest przy tym strasznie dużo roboty, co potem okazało się kompletną bzdurą i teraz codziennie towarzyszy mi szklanka świeżo wyciśniętego soku :) Co więcej, coraz częściej moje soki podbiera mi rodzinka, której też się to spodobało :D

Jeżeli chodzi o warzywa i owoce z jakich wyciskamy soki to tak naprawdę każdy z nas ma wolną rękę. Jeżeli nie chcemy żeby nasz sok miał dużo cukru to powinniśmy pić soki warzywne z dodatkiem cytryny czy limonki, które niwelują gorzki smak np.jarmużu. Możemy również robić np. soki mieszane, czyli najlepiej 80% soku z warzyw i 20% soku z owoców. Natomiast jeśli mamy ochotę na sok owocowy, to możemy użyć pomarańczy, jabłek, gruszek i wielu innych, pamiętając jednak o tym że nie powinniśmy sokować owoców, które mają dużo skrobii, czyli np. bananów, te lepiej potraktować blenderem :)
Dobrym sposobem jest też otworzenie lodówki i zrobienie soku z tego co akurat mamy w domu.
Ja tak robię bardzo często :)

A to mój dzisiejszy sok:


marchewka
pietruszka
burak
korzeń selera
seler naciowy
pomarańcza
jabłko
gruszka
kiwi

Wszystko oczywiście dokładnie myjemy, najlepiej nie obierać ze skórki, bo w niej jest najwięcej witamin, kroimy lub nie, zależy jak duże kawałki zmieszczą się do sokowirówki lub wyciskarki (szczęściarz, kto ma wyciskarkę) i do dzieła :)


A tak wygląda mój gotowy sok :)

Smacznego :)